Komentarze: 0
Bywalo roznie.. Od wszelkich wysokich wzlotow poprzez najnizsze upadki... Milion klotni zlosci przykrych slow a nawet lez ... Liczne oskarzanie sie na wzajem i nieuzasadniona zazdrosc - apogeum kryzysu... Przechodzilismy juz liczne wojny... Wojska armaty smiglowce i wszelkie bombowce atakowaly nawzajem nasze serca... Zawsze jednak zdobywalismy odpowiednia ilosc sily i uporu aby wygrac z zywiolem i zaprowadzic miedzy naszymi bataliami pokoj...Nasz zwiazek to wieczny kryzys... nie ma dnia ani chwili bez klotni i kasliwych uwag... To cholernie popieprzona sprawa jest.... Bo kiedy mamy juz siebie nawzajem dosc... drugiego dnia okazuje sie ze nie potrafimy zbyc bez siebie ... a naszym zyciem wlada pustka za druga osoba ... Czy to jest normalna czy psychiczna forma MILOSCI?