Komentarze: 6
JESLI CHODZI O MOJE ZYCIE NA CODZIEN TO CORAZ BARDZIEJ STAJE
SIE ONO MONOTONNE... SOBOTA NIEDZIELA... ZAPELNIONA ZWYKLE...
WLASCIWIE JAK CO TYDZIEN ZAJECIAMI OD BARDZO WCZESNEGO RANKA
AZ PO POZNY WIECZOR... I KIEDY WRACAM DO DOMU ZWYKLE NIE MAM
NA NIC WIECEJ OCHOTY JAK TYLKO SEN... NA WYKLADACH BYWAM RZADKO
A KIEDY JUZ JESTEM TO W CALOSCI PRZESYPIAM... BO JAKOS NIE JESTEM
STWORZONA DO SLUCHANIA OWYCH WYKLADOWCOW... CWICZENIA DAJA MI
WIEKSZA FRAJDE... GDYBYM MOGLA OCZYWISCIE SKRESLIC Z PLANU
MATEMATYKE KTORA JEST MOIM STRASZNYM WROGIEM TOWARZYSZACYM
OD ZAWSZE... MACIERZE TRANSPONOWANE NIETRANSPONOWANE
I TAK WKOLKO... CZARNA MAGIA... I JESZCZE DOBIJAJACY FAKT ZE
TO NAJPROSTSZY ELEMENT OWEJ MATEMATYKI NA STUDIACH KTORY CALKOWICIE
MNIE ZALAMAL... ZA 2 TYGODNIE KOLOS ... NO COZ TRZEBA BEDZIE TROCHE
PRZYSIASC WZIASC SIE W GARSC I ZLAPAC PIERWSZA POZYTYWNA
OCENE... GRUPA SIE POWOLI INTEGRUJE... I NIE JEST ZLE:) KIEDY
JUZ ZALICZE PIERWSZY ROK POJDZIE GLADKO:) OBY TYLKO SIE UDALO...
JESLI CHODZI O ZYCIE TOWARZYSKIE TO OSTATANIO POWOLI SIE OD NIEGO
ODCINAM... MOJA OAZA JEST DOM... I TUTAJ CZUJE SIE NAJLEPIEJ...
ZAWLADNOL MNA CHYBA JAKIS STRASZNY LEN... BO CALY ROBOCZY TYDZIEN
LENIUCHUJE ... BRAK MI OCHOTY I CHECI NA COKOLWIEK...
DOSTALAM ZAPROSZENIE NA WESELE MOJEJ ULUBIONEJ KUZYNKI...
Z KTORA PRZEZYLAM NAJPIEKNIEJSZE I NAJBARDZIEJ SZALONE CHWILE
MOJEJ MLODOSCI... :) PIERWSZE POCALUNKI DYSKOTEKI ZAUROCZENIA...
MILO SIE WSPOMINA... CHOC MLODA WCIAZ JESTEM TO JEDNAK DUZO MAM
JUZ ZA SOBA... PEWNE SYTUACJE I ZDARZENIA Z KTORYCH ZDAZYLAM WYROSNAC
I TE KTORE JUZ NIGDY NIE BEDA MIALY SZANSY SIE POWTORZYC:)
CZAS PLYNIE A MY RAZEM Z NIM... JESZCZE NIE DAWNO MY DWIE NA KAZDYCH
WAKACJACH BYLYSMY NIEROZLACZNE... A TERAZ ONA ZAKLADA WLASNA RODZINE
TAK POWAZNIE SIE ZROBILO... WESELE 16 GRUDNIA... W BERGHAIN...
W NIEMCZECH... WESELE TURECKIE... NA 600 OSOB:) JESZCZE NIE WIEM
CZY SIE TAM POJAWIE... WSZYTSKO ZALEZY OD MOJEJ MATKI I BUDZETU
RODZICOW... POKI CO NIE WPLYWAM NA ICH DECYZJE NIE SPECJALNIE MAM
OCHOTE... OSTATANIO DO WSZYTSKIEGO MAM DYSTANS... I CO NAJDZIWNIEJSZE
POTRAFIE ZAPANOWAC NAD WYBUCHEM ZLOSCI... O CZYM PRZEKONALAM SIE DZIS
PO POLUDNIU... JEDNAK WYCHODZI KIEDY BARDZO CHCE:) NA DWORZE DOSC
CIEPLO NA TA PORE ROKU... I ZBLIZAJACE SIE WIELKIMI KROKAMI SWIETA
BOZEGO NARODZENIA:) OBAWIAM SIE TYLKO ZE ZIMA PRZYJDZIE BARDZO
NIESPODZIEWANIE I POTRWA DO POZNEJ WIOSNY... ;/ CZAS POKAZE...
MOJ ZNAJOMY R ... POLECIAL DZIS NA CYPR... JEST REPREZENTANTEM
KRAJU W POLSKIEJ PILCE HALOWEJ PIECIO OSOBOWEJ TZW: FUTSAL...
JESTEM Z NIEGO OGROMNIE DUMNA... :) CHYBA NIGDY WCZESNIEJ NIE WSPOMINALAM
ZE LUBIE TA DYSCYPLINE SPORTOWA... POCHLONELA MNIE RACZEJ CHEC PISANIA
O WLASNYCH UCZUCIACH NIZ O ZYCIU... TERAZ NADRABIAM BRAKI...
A WIEC UWIELBIAM TEN SPORT:) W KAZDY NIEDZIELNY WIECZOR GROMADZIMY
SIE Z GRUPKA NAJBLIZSZYCH ZNAJOMYCH W HALI SPORTOWEJ... I PODNIECENI
OGLADAMY NA ZYWO MECZ DRUZYNY REPREZENTUJACEJ NASZEGO MIASTO(PA NOVA GLIWICE)... MUSZE PRZYZNAC ZE LUBIE OWE NIEDZIELE... A KIEDY CZASEM ZDARZA SIE
ZE MECZE ODPADAJA CZUJE NIEDOSYT I JAKAS PUSTKE... SA RZECZY DO KTORYCH
CZLOWIEK PRZYZWYCZAJA SIE MOMENTALNIE... :) ZRESZTA WIEKSZA CZESC
MOICH ZNAJOMYCH POCHODZI Z KREGU PILKARSKIEGO:) I ZYJEMY SOBIE WSZYSCY W
TAKIM NASZYM MAGICZNYM SWIECIE...:) MOZE TO DZIWNE... KTO BY TAM ZNAL
KOBIETE KTORA TAK MOCNO I ZAWZIECIE OGLADA MECZ... :) ALE U NAS TO BARDZO
CZESTY WIDOK... ZRESZTA KAZDA Z MOICH PRZYJACIOLEK :) MA CHLOPAKA PILKARZA...
I JA MIALAM... OWEGO R.... Z KTORYM SPEDZILAM MILE 2 LATA:) ALE WYMIENILAM
NA TANCERZA KTOREGO KOCHAM I POZA KTORYM SWIATA NIE WIDZE... JESTEM JEDNAK
DOSC TOLERANCYJNA I NA TYLE NORMALNA I ZROWNOWAZONA OSOBA ZE POTRAFIE
PO NIEUDANYM ZWIAZKU WCIAZ ZYC W ZGODZIE I PRZYJAZNIC SIE Z DANA OSOBA... TAK JEST
TEZ Z R:)... CHOC MARCIN JEST BARDZO MOCNO O NIEGO ZAZDROSNY I ZAWSZE BYL...
TO JEDNAK NIE SADZE ZEBY BYLA TAKA POTRZEBA:) ZRESZTA MOJ M BYL ZWYKLE O WSZYSTKO
I WSZYTSKICH ZAZDROSNY... DO CZEGO ZDAZYLAM SIE JUZ W PEWIEN SPOSOB PRZYZWYCZAIC I
TERAZ TEJ ZAZDROSCI I FOSZKOW JAKBY BRAK... :) DZIS ZNOW SLYSZALAM M PRZEZ TELEFON... BYLO KROTKO I Z DYSTANSEM ALE SAM FAKT ZE MOGLAM ZNOW GO USLYSZEC SPRAWIL MI NIESAMOWITA FRAJDE NO TAK JUZ JEST JAK SIE KOCHA DANA OSOBE:) MYSLE ZE ZDYSTANSOWAL SIE MOCNO... MOZE I DOBRZE... MOZE TAK WLASNIE POWINNO BYC... CO MA BYC TO BEDZIE NICZEGO NIE ZMIENIE... NIE JESTEM W STANIE NIE POTRAFIE... NIECH ZYCIE BIEGNIE SWOIM TOREM TYLKO ZA NADTO NIE RANI... BO LEZ I CIERPIENIA JUZ NIE CHCE... BO CHCIALABYM ZNOW SIE USMIECHAC I PROMIENIEC SZCZESCIEM... BO CHCIALABYM SIE CZUC KOCHANA I WIEDZIEC ZE ISTNIEJE CZLOWIEK DLA KTOREGO JESTEM KAWALKIEM ZIEMI ... DLA KTOREGO JESTEM ZYCIEM... POWIETRZEM I SWIATEM... NIE SZUKAM NA SILE... NIE ZAMIERZAM... NIE JESTEM OTWARTA NA PROPOZYCJE NA NOWE ZWIAZKI KIEDY WCIAZ PRAGNE WIERZYC W TA POPRZEDNIA... KTORA NIE ZGASLA W MOIM SERCU... POKOCHALAM BLOGI NIEKTORYCH OSOB I NIE WYOBRAZAM SOBIE ZE MOGLOBY ICH NIE BYC... SA TAKIE NA KTORE ZAGLADAM CODZIENNIE I POCHLANIAM NOWA NOTKE... JAK LEKARSTWO NA SAMOTNOSC...:) CIESZE SIE ZE ISTNIEJE TAKIE MIEJSCE GDZIE MOGE BEZ OBAWY PISAC O SWOICH UCZUCIACH GDZIE MOGE DZIELIC SWOJE TROSKI ZMARTWIENIA I OGROMNA ILOSC UCZUC DO PEWNEGO CZLOWIEKA...
MAM OGROMNA POTRZEBE NAPISANIA COS DLA CIEBIE:
CALUJE M
TULE M
WIERZE M
PRAGNE M
UFAM M
WIELBIE M
CZUJE M
TESKNIE M
KOCHAM MOJEGO M ;*