:(((

TAK MI SMUTNO :( DZISIAJ PRZYTRAFILA MI SIE KLOTNIA Z MARCINEM.... I PRZYKRO MI BO DO TERAZ NIE WIEM CO SIE Z NIM DZIEJE... KIEDY W POLUDNIE DO MNIE DZWONIL BYL MILY I KOCHANY...NAWET TAKI OPTYMISTYCZNY ALE ZAZNACZYL ZE DZIS JEDZIE DO ,,BRATA" I MA W PLANIE PICIE :(... NIE LUBIE TEGO BO WIEM ZWYKLE JAK TAKIE IMPREZY NAKRAPLANE ALKOHOLEM SIE KONCZA... ALE CO JA MOGE :(...GDYBYM CHOCIAZ MOGLA BYC BLISKO...ZLAPALABYM GO MOCNO ZA REKE I NIE POZWOLILA ISC JEDNAK JESTEM DALEKO A MOJE SLOWA PRZEZ SLUCHAWKE TELEFONICZNA NA NIC SIE ZDAJA.... DZIS ROWNIEZ ZADZWONILA DO MNIE MOJA PRZYJACIOLKA Z WAKACJI Z CHICAGO ZNAMY SIE JUZ SPORY CZAS OKOLO 3 LAT I UTRZYMUJEMY STALY KONTAKT... DZIS ROZMYSLALYSMY NAD MOIM PRZYJAZDEM DO NIEJ...NA NIEDLUGO CZAS BO WGRE WCHODZILY 3 MIESIACE OCZYWISCIE PRACUJACE.... W TEN CZAS ZAROBILABYM TROSZKE PIENIAZKOW I MOZE BARDZIEJ USAMODZIELNILA SIE OD RODZICOW... I MOGLA WIECEJ ZYCIOWYCH DECYZJI PODEJMOWAC SAMA... I KIEDY POWIEDZIALAM MARCINOWI O MOIM POMYSLE...ON ZAERAGOWAL BLYSKAWICZNIE NEGATYWNIE OCZYWISCIE:( IRONIA I ZLOSC.... POWIEDZIAL PARE PRZYKRYCH SLOW I RZUCIL SLUCHAWKA... WIEM ZE JEGO ZAZDROSC JEST NIEOBLICZALNA:( ALE JA NAPRAWDE CHCIALAM DOBRZE.... I TEN WYJAZD MIAL ROWNIEZ BYC ZORGANIZOWANY POD TYM KONTEM:( SZKODA ZE MOJ SKARB TO ROZUMIE W CALKOWICIE ODWROTNY SPOSOB... POZNIEJ ZADZWONIL RAZ JESZCZE W JEGO GLOSNIE WYCZUWALAM ZLOSC I SLYCHAC BYLO JAK DELIKATNIE PLACZE SIE JEZYK...OZNAKI NADMIERNEGO SPOZYCIA ALKOHOLU:( POWIEDZIAL MI DUZO PRZYKRYCH RZECZY ALE WYSLUCHALAM CIERPLIWIE...I SPOKOJNIE...POWIEDZIALAM ZE TO PRZECIEZ NIC PEWNEGO TYLKO JEDEN Z WIELU MOICH POMYSLOW ALE ON ZACZOL ROBIC SIE BARDZO NIEMILY:( I TAK SKONCZYLA SIE NASZA ROZMOWA... POZNIEJ ZADZWONIL JESZCZE DWUKROTNIE...WIDAC BYLO ZE MA DO MNIE ZAL ZE CHCE GO W JAKIS SPOSOB OPUSCIC...ALE TO NONSENS SKORO I TAK SIE NIE WIDUJEMY A MYSLALAM ZE TAKI KROK JEDYNIE MOGLBY POLEPSZYC NASZA SYTUACJE:( ...        ZADZWONIL RAZ JESZCZE I MOWIL ZE POKLOCIL SIE ZE SWOIM ,,BRATEM" W MOJEJ SPRAWIE I WYSZEDL JEST 80 KM OD DOMU I WRACA NA PIESZO... KAZALAM MU SIE WRACAC.... ALE NA NIC MOJE PROSBY! JAK CZLOWIEK JEST TAKI UPARTY...ZACZELAM SIE O NIEGO MARTWIC...POWIEDZIAL ZE MAM MU DAC SIWETY SPOKOJ JUZ NIE PISAC NIE DZWONIC I WYMAZAC GO Z PAMIECI...NA DZWIEK TAKICH SLOW AZ ONIEMIALAM I CZULAM DZIWNY BOL W SRODKU.... A LZY SPLYWALY DELIKATNIE PO MYCH POLICZKACH AZ ZACZELY SZCZYPAC...OTARLAM JE WIEC SZYBKO I NAPISALAM DO NIEGO SMSA... ODDZWONIL...POWIEDZIAL ZE SIE POBIL Z JAKIMIS PIJAKAMI ZE COS MU SIE STALO W NOGE:( .... ALE ZE MAM SOBIE NIM NIE ZAPRZATAC GLOWY! CZASEM ZASTANAWIALAM SIE CZY CZLOWIEK POD WPLYWEM ALKOHOLU MOWI PRAWDE CZY FARMAZONY? JEDNI CHCA SIE WYZALIC DRUDZY WYMYSLAJA COS NIEDORZECZNEGO A JESZCZE INNI WYRZUCIC COS CO ICH BOLI! JAK BYLO W JEGO PRZYPADKU? JESLI ON NAPRAWDE NIE CHCE MIEC ZE MNA KONTAKTU? :( BOJE SIE.... POZNIEJ ZADZWONILAM JA.... ALE TE ROZMOWY BYLY BARDZO SZORSTKIE I NIE MILE Z JEGO STRONY! CIAGLE TYLKO OBRAZAL I MOWIL NAPRAWDE PRZYKRE DO MNIE RZECZY! ALE JA CIERPLIWIE TRWALAM .... BO WIEM JAKI JEST:( WIEM ZE TO NIE ON TYLKO JEGO ZLOSC PRZEMAWIALA...NA WSZELKIE SPOSOBY PROOBUJE GO SOBIE USPRAWIEDLIWIC:( ALE JA NAPRAWDE GO KOCHAM.... MOWIL ZE JEST JUZ PRZY NIM BRAT ZE COS MU SIE STALO W NOGE ZE CZEKAJA NA POGOTOWIE...:( SMUTNO MI .... I NA MYSL ZE JEMU MOGLO NAPRAWDE SIE COS STAC AZ CIEZEJ BYLO ODDYCHAC... ALE WIDZIALM ZE STANOWOCZO NIE MA JUZ OCHOTY NA ROZMOWE ZE MNA...WIEC ODPUSCILAM I DALAM SPOKOJ DRECZAC MYSLI CO TEZ SIE Z NIM DZIEJE DALEJ:( PORPOSILAM WIEC JEGO PRZYJACIOLKE BY ZADZWONILA I DOWIEDZIALA SIE CZY WSYZTSKO WPORZADKU.... NO I ZROBILA WEDLE MEGO ZYCZENIA.... MARCIN NIE POJECHAL DO SZPITALA TYLKO SIEDZI GDZIES PIJANY ALE JUZ PODOBNO LEPIEJ...MARTWIE SIE O NIEGO:( PRZYKRO MI ZE JESTEM TAK DALEKO I NIE MOGE NIC ZROBIC.... A SERCE AZ SIE RWIE DO LOTU.... GDYBYM BYLA BLISKO POPEDZILABYM DO NIEGO CZYM PREDZEJ:( ..... JA NIE MOGE PRZECIEZ GO STRACIC.... IDE SIE POMODLIC O MOJEGO ANIOLKA A POZNIEJ SPAC Z NADZIEJA ZE GDY WSTANE WSZYTSKO BEDZIE JUZ WPORZADKU ;*