Bez tytułu
Komentarze: 0
Zawsze... Gdy siadałam na łące pełnej marzeń, oczom mym ukazywał sie rozgwieżdżony
blaskiem świec kalejdoskop Twoich snów... Śniłeś o zielonych pastwiskach przesyconych radością,
o miłości tak szczerej i głębokiej... Śniłeś o Tej Jedynej, która widząc Twoje łzy płakała tylko po to by,
czuć tak jak czujesz Ty... Lecz gdy było Ci źle, jałowe pola otaczały Cię. I znalazłeś się na końcu tęczy gdzieś...
W studni Twój smutek odbijał się. Szarością otoczony, nie było miejsca na śmiech...
Gdzie myśli Twe błąkały się, tam byłam ja... Bezsilnie z ukrycia przyglądałam się, Ty nie widziałeś mnie.
Siedząc przy rwącym potoku, wpatrywałeś się w cichą głębię. Kamieniem wzburzałeś szum...
I tak trwałam co noc aż do tamtej chwili, gdy swoje sny oddałeś Jej... Teraz to Ona je dzieli...
Mnie już tam nie ma, tak jak nigdy nie było...
Dodaj komentarz