lip 29 2005

Bez tytułu


Komentarze: 0

W naszym dosc dziwnym i odleglym zwiazku nadchodza kryzysy :( mam tylko nadzieje ze to chwilowe . Potrafimy sie klocic o zupelnie wszytsko obrazac foszyc ;/ tak byc przeciez nie moze... musimy dojsc do porozumienia i kompromisow... Uwielbiam gdy dzwoni skruszony i przeprasza wtedy serduszko zaczyna mi mocniej bic a ja wtedy pragnelabym go tak mocno przytulic...:( ale to niemozliwe :( Te kilometry dziela nas tak bardzo ze nie mozemy nacieszyc sie szczesciem ciagle planujemy jak to bedzie... ale czy wogole bedzie? i jego i mnie nachodza czesto watpliwosci... czy te nasze uczucie przetrwa i jak dlugo? Czy to ma sens i czy wogole sie uda? bywa ze mam w sobie tyle energi i wydaje mi sie ze moje uczucie moze dokonac cudow a ja bede walczyc o nas do konca... przeciez wszytsko jest przeciwko nam:( moi rodzice... Nikt nie wierzy w sile tego uczucia wielu moich znajomych twierdzi ze to pewnie kolejny moj kaprys... ale ja czuje inaczej.. chce z nim byc. chce go dotykac calowac tulic... czuc ze jest blisko.. wiem ze przy nim bede naprawde szczesliwa dlatego wierze ze warto poswiecic siebie zeby w zyciu docenic to o co tak bardzo sie zabiegalo... Bedziemy razem bo byc musimy... Kochamy sie :)

malenaaa : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz